Przejdź do treści

Wiosną i latem 1939 r. dyplomaci Wielkiej Brytanii i Francji nie ustawali w wysiłkach na rzecz osiągnięcia porozumienia z dyktatorem Związku Sowieckiego Józefem Stalinem. Po złamaniu przez Hitlera porozumienia z Monachium (29-30 września 1938 r.) – tj. likwidację okrojonej terytorialnie Czechosłowacji (15 marca 1939 r.) - nawet dla zwolenników jego „ugłaskiwania” stało się jasne, że konfrontacja zbrojna z III Rzeszą jest nieunikniona. Przekonanie to pogłębiła aneksja litewskiej Kłajpedy (23 marca 1939 r.) oraz wymierzone w Polskę żądanie m.in. włączenia Gdańska do Niemiec.  

 

W zaistniałej sytuacji dla części środowisk przywódczych państw zachodnich Stalin zdawać się mógł stosowną odpowiedzią na potrzebę uzyskania sojusznika. Mimo ideologicznych różnic oraz totalitarnego charakteru państwa sowieckiego w Paryżu i Londynie dobrze pamiętano, że to działania dwóch rosyjskich armii w Prusach Wschodnich w sierpniu 1914 r. wymusiły na Niemcach przerzucenie części swoich sił na wschód i tym samym walnie przyczyniły się do powstrzymania niemieckiego naporu na stolice Francji. 

 

Wariant porozumienia z przywódcą Związku Sowieckiego zdawał się ponadto o tyle możliwy, że Hitler wielokrotnie wprost wyrażał nieuchronność konfliktu z konkurencyjną wobec nazizmu mutacją socjalizmu, za którą uznawał komunizm. Zakończona u schyłku marca 1939 r. wojna domowa w Hiszpanii, w której oba totalitaryzmy pośrednio się skonfrontowały przez wielu interpretowana była jako swoiste preludium ich pełnowymiarowego starcia.

 

Z współczesnej perspektywy wiemy, że do takiego zwarcia faktycznie doszło 22 czerwca 1941 r., kiedy to Niemcy rozpoczęły największą w dotychczasowych dziejach operacje militarną wymierzoną właśnie w Związek Sowiecki. Zanim to jednak nastąpiło Berlin i Moskwa zszokowały świat porozumieniem, którego zawarcie wydawać się mogło geopolityczną aberracją. A jednak pokusa rozkawałkowania problematycznej dla III Rzeszy i ZSRS Rzeczypospolitej okazała się zbyt nęcąca. Toteż zawarty 23 sierpnia 1939 r. pakt o nieagresji między wspomnianymi stronami, zawierał szerzej wówczas nie kolportowany tajny aneks, zakładający ich wspólną akcje przeciwko państwu polskiemu. 

 

Tym samym Stalin otrzymywał perspektywę odzyskania znacznej części dawnych obszarów imperium Romanowów, utraconych po 1915 r. W przypadku zawarcia porozumienia z Francją i Wielką Brytanią taka ewentualność nie wchodziła w grę, mimo że decydenci z Paryża i Londynu zapewne chętnie wynagrodziliby Stalina za sojusz Kresami Wschodnimi Rzeczypospolitej. Na taką ewentualność nie wyrażały jednak zgody władze w Warszawie, w pełni zorientowane co do faktycznych zamiarów sowieckiego przywódcy. 

 

Zanim jeszcze doszło do porozumienia na linii Moskwa-Berlin Stalin, dzięki siatce wywiadowczej w armii niemieckiej był świadom, że agresja III Rzeszy wstępnie zaplanowana została na około 25 sierpnia 1939 r. (faktycznie dzień później). Wyczekiwał jednak oferty od mocarstw zachodnich, których delegacja przybyła do sowieckiej stolicy 11 sierpnia. Okazało się jednak, że zespół kierowany przez brytyjskiego wiceadmirała Reginalda Draxa nie posiadał pełnomocnictw do zawarcia porozumienia o współpracy wojskowej. Stalin zdawał sobie przy tym sprawę, że z tej strony nie uzyska przyzwolenia na swój zasadniczy cel, tj. znaczącą rewizję granic kosztem Polski, a w nieco dalszej perspektywie również krajów nadbałtyckich. 

 

Dzień później Stalin wydał pełniącemu funkcje Komisarza Spraw Zagranicznych ZSRS Wiaczesławowi Mołotowowi dyspozycje do podjęcia rozmów z Niemcami. Ustalenia podsumowane wspominanym paktem o nieagresji z 23 sierpnia nie nakładały co prawda zobowiązania do militarnego uczestnictwa Sowietów w akcji przeciwko Polsce. Szef niemieckiej dyplomacji – Joachim von Ribbentrop – wprost jednak stwierdzał, że taka właśnie inicjatywa jest w Berlinie oczekiwana. 

 

W sposób szczególny podkreślił to w swojej instrukcji dla niemieckiego ambasadora w Moskwie, Friedricha-Wernera von der Schulenburga, przesłanej 3 września. Nieprzypadkowo, bo tego dnia Wielka Brytania i Francja nie doczekały się spełnienia przesłanego do Berlina żądania wycofania niemieckich wojsk z terytorium Polski. Tym samym III Rzesza znalazła się z wspomnianymi państwami w stanie wojny. 

 

Stalin nie śpieszył się nadmiernie i stąd odpowiedź na zapytanie o włączenie Armii Czerwonej do agresji na Polskę trafiła do Niemców dopiero dwa dni później. Przy czym sowiecki dyktator stwierdził, że przygotowania ku temu trwają, aczkolwiek nadal nie są zakończone. Równolegle Mołotow miał deklarować, że ZSRS z całą pewnością nie zostawi swojego faktycznego sojusznika bez stosownego wsparcia. Jak stwierdził 9 września mobilizowane oddziały miały ruszyć w pole „w najbliższych dniach”. 

 

Pierwotny termin tego przedsięwzięcia – noc z 12 na 13 września – nie został jednak dotrzymany. Stało się tak przede wszystkim z dwóch powodów. Po pierwsze mobilizacja jednostek Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego i Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego przebiegała wolniej niż to pierwotnie zakładano. Przejawiło się to zresztą już po sowieckim ataku 17 września, kiedy to blisko połowa użytych wówczas pojazdów mechanicznych wykazała różnego typu defekty. 

 

Po drugie Stalin wyczekiwał rozwoju wypadków w kontekście ewentualnych inicjatyw zachodnich sprzymierzeńców Polski. Ci bowiem, zgodnie z porozumieniami zawartymi w sierpniu 1939 r. w przypadku niemieckiej agresji na II RP zobowiązali się do podjęcia działań ofensywnych po dwóch tygodniach od momentu rozpoczęcia niemieckiego najazdu. Wdrożenie ofensywy było zresztą w interesie mocarstw zachodnich, jako że od 1 września wspomnianego roku większość niemieckiego potencjału militarnego zaabsorbowana była zmaganiami z Wojskiem Polskim. 

 

Takiej ewentualności zasadnie obawiał się Hitler; zwłaszcza przez kilka kolejnych dni od 9 września, kiedy to za sprawą inicjatywy zaczepnej Armii „Poznań” i resztek Armii „Pomorze” doszło do niespodziewanego zwrotu akcji. Wspomniane związki taktyczne uderzyły od północnego zachodu na jednostki niemieckiej 8. Armii, zadając części z nich (m.in. 30. Dywizji Piechoty) dotkliwe straty. Ponadto Warszawa, której opanowania spodziewano się w pierwszych dniach drugiego tygodnia inwazji stawiała twardy opór. Sytuacja była zatem na tyle poważna, że Hitler osobiście pofatygował się zwizytować niemieckie jednostki oblegające polską stolicę. 

 

Zdecydowane działania ze strony sprzymierzeńców Rzeczypospolitej miały zatem szansę odmienić ówczesny rozwój wypadków. Jednak na mocy decyzji podjętych podczas tajnej konferencji w Abbeville 12 września 1939 r. z udziałem szefów rządów Francji i Wielkiej Brytanii – Eduoarda Daladiera i Arthura Neville’a Chamberlaina – zdecydowano o niepodejmowaniu ofensywy na szerszą skalę. Zamiast lotniczymi bombami alianci zasypali Niemców ulotkami… 

 

Na decyzje Brytyjczyków i Anglików wpłynęło w ich przekonaniu niewystarczające przygotowanie sił zbrojnych Francji i Wielkiej Brytanii do podjęcia tego typu działań. Działania na francusko-niemieckim pograniczu ograniczyły się jedynie do symbolicznych starć oraz nieudolnie prowadzonej akcji propagandowej. Informacja dostarczona Stalinowi z Abbeville nie była decydująca w kontekście decyzji o włączeniu się w zbrojną akcję przeciwko Polsce. Ta bowiem zapadła już wcześniej. Niemniej ostatecznie rozwiała polskie nadzieję na realne wsparcie ze strony sojuszników Rzeczypospolitej, dodatkowo komplikując sytuacje jej obywateli po inwazji Sowietów 17 września. 

 

Dla spragnionych wiedzy: 

R. Forczyk, Fall Weiss. Najazd na Polskę 1939, Poznań 2022

K. Grünberg, Polska karta Stalina, Toruń 1991

R. Moorhouse, Pakt diabłów. Sojusz Hitlera i Stalina, Kraków 2022