Przejdź do treści

Od zarania wojen człowiekowi towarzyszy koń. Gniade, siwki, kasztanki, tarantowate, srokate i kare służyły jako wierzchowce, ciągnęły rozpędzone rydwany, machiny wojenne i wojskowe tabory, na których przewożono zapasy.

Żadne zwierzę nie jest tak bliskie naszej tradycji jak koń – wierny współuczestnik polskiej historii od księcia Mieszka I, przez króla Władysława Jagiełłę, hetmana Stefana Czarnieckiego, pułkownika Jana Kozietulskiego, rotmistrza Zbigniewa Dunin–Wąsowicza, aż po legendarnego majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”.
 
Przedstawienia malarskie i fotografie ukazują konia i jeźdźca w romantycznych okolicznościach: z pięknymi dziewczynami, w pochodzie przez malowniczą wieś czy podczas efektownych defilad. Działania wojenne dalekie są od romantyzmu, zaś koń przez wiele wieków był niemym współuczestnikiem wojskowej historii.
 
Od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami upominania się o pamięć zwierzęcych losów i śmiałych prób oddania „głosu” faunie, która uczestniczyła w wojnach i konfliktach wywoływanych przez ludzi. Zainteresowani obejrzą ciekawą ekspozycję „Des chevaux et des hommes” („Konie i ludzie”) poświęconą końskiej historii w czasie I wojny światowej w Musée de la Grande Guerre w podparyskim miasteczku Meaux.
 
O drugowojennych losach zwierząt dowiemy się odwiedzając gdańskie Muzeum II Wojny Światowej, gdzie otwarto wystawę „FAUNA zwierzęta na wojnie i ich ludzie”.
 
U progu II wojny światowej co dziesiąty polski żołnierz służył w kawalerii składającej się z 4 dywizji, 14 brygad, 3 pułków szwoleżerów, 27 pułków ułanów i 10 pułków strzelców konnych. Czas końskiej służby w Wojsku Polskim uzależniony był od stanu zdrowia oraz kondycji zwierzęcia i trwał do ukończenia przez zwierzę 16 lub 20 lat.
 
Potem administracja wojskowa wyprzedawała wyranżerowane konie, które dożywały starości ciągnąc wózki mleczarzy, piekarzy czy beczki woziwodów. Należy pamiętać, że w przedwojennym Wojsku Polskim służyły nie tylko wierzchowce, ale także mocne konie pociągowe zaprzęgane do armat i taborów.
 
Spodziewany wybuch II wojny skutkował powołaniem pod broń mężczyzn przy równoczesnej mobilizacji koni. Poborem objęto pół miliona zwierząt, z których większość trafiła do służby w zaprzęgach wojskowych. Faktem jest, że przyciśnięci obowiązkowymi rekwizycjami właściciele odstawiali do armii nieraz zwierzęta chore, stare i słabe. Fotografie z 1939 r. ukazują, że nie tylko Polacy, ale również Niemcy jechali na wojnę wierzchem oraz ciągnęli kolumny artylerii i zaopatrzenia zaprzężone w konie.
 
Podczas wojny żołnierz i jego koń podzielali tragedię wojennego losu. Ludzie i zwierzęta ginęli podczas walk na froncie i w czasie przemarszów wrześniowymi drogami atakowanymi przez niemieckie samoloty. Wspólne było cierpienie z powodu odnoszonych ran, zmęczenie wywołane przebytą drogą oraz głód i pragnienia tam, gdzie zabrakło aprowizacji, furażu i wody. W trosce o najlepsze wierzchowce sportowe, które znajdowały się w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, dowództwo wydało rozkaz ewakuacji zwierząt za San.
 
Zadanie powierzono wybitnemu instruktorowi, olimpijczykowi i kawalerzyście majorowi Kazimierzowi Szoslandowi. Pod Górą Kalwarią jego kolumna została wykryta, zbombardowana i ostrzelana przez Luftwaffe. W efekcie niemieckiego nalotu większość wierzchowców, wśród nich legendarny srebrny medalista z Berlina „Arlekin”, zginęła podzielając los ponad 200 tysięcy innych polskich koni - ofiar wojny obronnej.
 
Wiele zwierząt noszących wojskowe uprzęże zostało schwytanych i zagarniętych przez Wehrmacht. Inne, pozbawione wojskowych opiekunów trafiły pod strzechy polskich gospodarzy, zazwyczaj nie będących ich dawnymi właścicielami. 17 września Sowieci wkroczyli na wschodnie tereny RP. Agresja nie była zwykłą operacją wojskową. Od pierwszych dni towarzyszył jej rabunek mienia, represje i przesiedlenia. Skutkiem zajęcia ziem polskich przez ZSRR było wywiezienie na wschód nieprzeliczonej ilości koni wojskowych.
 
Jedynymi zwierzętami, które zdołano porachować były konie, które wraz z żołnierzami września przekroczyły południową granicę. Wiadomo, że Węgrzy „internowali” 6500 polskich koni – uczestników wojny obronnej 1939.
 
Dla spragnionych wiedzy:
 
Instrukcja o próbnym poborze koni i wozów z uprzężą, Warszawa 1939
Wojciech Łukaszun, Koń – żołnierz WP w kampanii polskiej 1939 roku w: FAUNA zwierzęta na wojnie i ich ludzie, Gdańsk 2025.
Paweł Matwiejczuk, Mały leksykon ofiar II wojny światowej. Sport, ISW 2024 [rękopis].
Henryk Smaczny, Księga Kawalerii Polskiej 1914-1947. Rodowody – Barwa – Broń, Warszawa 1989.