Ogrom zniszczeń wynikłych w efekcie II wojny światowej przejawił się również w dewastacji licznych obiektów zabytkowych. Jednym z nich miał być mazowiecki zamek w Liwie. Ufundowany na przełomie lat 20. i 30. XIV w. przez księcia Janusza I Starszego (1373- 1429) zamek miał zabezpieczać tę część granicy Polski z Litwą.
Po kilku wiekach użytkowania oraz dziejowych zawirowaniach budowla obronna została jednak przez zarządców koronnych porzucona. Sytuacja ta pogłębiła się wraz z upadkiem Rzeczypospolitej i jej podziału między mocarstwa zaborcze. Doprowadziło to do dewastacji zamku w połowie XIX w.
Sytuację odmieniły: niemiecka okupacja, pasja archeologa-amatora Otto Warpechowskiego i typowa dla niemieckich urzędników okupacyjnych pycha. W powiecie sokołowskim (na którego obszarze znajduje się Liw) uosabiał ją Ernst Gramss, określany mianem „kata Podlasia". Do niego właśnie wprosił się na osobistą rozmowę młody Otto (miał zaledwie 24 lata), by wyperswadować mu plany usunięcia resztek zamku w Liwiu.
Determinacja tego pasjonata na tym tle była zdumiewająca. Wedle wspomnień świadka sytuacji: „To był prawdziwy kozak. Wchodząc do gabinetu Gramssa, miał może pięćdziesiąt procent szans, że wyjdzie z niego bez biletu w jedną stronę do Treblinki”. Otto powołał się wówczas na cenionego w Niemczech historyka sztuki Dagoberta Freya, szerzącego twierdzenia, w myśl których „słowiańscy podludzie” nie byli władni do wytwarzania przejawów wyższej kultury bez niemieckiego nadzoru.
Zamek w Liwie miał być zatem pochodną oddziaływania niemczyzny, szerzonej przez sąsiadujące od północy z Mazowszem państwo Zakonu Krzyżackiego. Nie znamy szczegółów rozmowy, do której doszło w gabinecie „kata Podlasia”. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że istotnym w niej wątkiem był udział we wzniesieniu zamku niemieckiego mistrza Niklosa, a także podobieństw budowli do krzyżackich obiektów obronnych. Pokrywałoby się to z „wnioskami” Freya, że „(…) Północ Polski jest całkowicie pod wpływem kraju zakonu krzyżackiego. Zamki książąt mazowieckich naśladują zamki krzyżackie”.
Ta narracja Warpechowskiego okazała się strzałem w dziesiątkę: Gramss liczył na awans w okupacyjnej hierarchii oraz na… reprezentacyjny zamek, gdzie mógłby podejmować niemieckich dostojników. Dlatego decyzją niemieckich władz rozpoczęto… odbudowę polskiego zamku w Liwie. Niewykluczone zresztą, że Warpechowski umiejętnie podsycał zasadność odbudowy „krzyżackiego” zamku, podrzucając „artefakty” jakoby potwierdzające jego wersję genezy tego obiektu. Jako mianowany przez Gramssa kierownik przedsięwzięcia niewątpliwie miał ku temu niemałe możliwości.
Współpraca z okupacyjnym starostą nie układała się bezproblemowo. Gramss miał w zwyczaju bez zapowiedzi odwiedzać teren odbudowy, w trakcie których to inspekcji nierzadko rugał Warpechowskiego za zbyt powolne tempo prac. Dla części rodaków Warpechowski mógł również sprawiać wrażenie kolaboranta, który zdołał wkupić się w łaski okupantów. Z powojennych ustaleń wynika jednak, że utrzymywał on potajemny kontakt z przedstawicielami niepodległościowej konspiracji.
Prace nad odbudową wstrzymano na początku 1944 r. Sytuacja na froncie wschodnim nie była jeszcze wówczas tak fatalna jak pół roku później; niemniej sprawy na tyle miały się już źle, że perspektywa wzniesienia wystawnej siedziby dla „pana starosty” jawiła się jako urzędnicza fanaberia. Warpechowski zmuszony był się ukrywać nie tylko przed Niemcami, ale też nieświadomymi jego faktycznej motywacji przedstawicielami polskiej konspiracji, przekonanymi o kolaborowaniu wspomnianego z Niemcami.
Jednak już w lipcu niemiecka administracja okupacyjna w ekspresowym tempie ewakuowała się z terenów Podlasia. Po zdruzgotaniu niemieckiej Grupy Armii „Środek” w trakcie sowieckiej operacji „Bagration” jednostki Armii Czerwonej w szybkim tempie zajmowały kolejne przestrzenie i tym sposobem również Liw znalazł się pod ich kontrolą.
Gramss uciekł na zachód, a domorosły pasjonat archeologii zgłosił swój akces do formowanej pod egidą Moskwy 2. Armii Wojska Polskiego (możliwe, że został przymusowo zrekrutowany). Końca wojny nie dożył, bo przypadkowo został 5 lutego 1945 r. zastrzelony przez odurzonego alkoholem oficera Armii Czerwonej. Przy młodym żołnierzu znaleziono fotografię matki oraz rysunek… zamku w Liwie.
Dla spragnionych wiedzy:
J. Kuza, Oszustwo w dobrej sprawie. Otto Warpechowski i zamek w Liwie w: J. Kuza, Genialnie zmyślone? Skarby, fałszerstwa, mistyfikacje, Kraków 2025, s. 12-39
R. Postek, Liw. Miasto i zamek, Warszawa 2008
M. Żukow-Karczewski, Zamek w Liwie – gotycka twierdza książąt mazowieckich w: „Aura" nr 12 (1995), s. 13-14
