Skip to main content

Wciąż nie milkną komentarze po niesławnej inicjatywie niemieckiego domu aukcyjnego Felzman, w ofercie którego znalazły się listy i dokumenty ofiar zbrodni katyńskiej. Do nie mniej konsternującej sytuacji doszło już w roku 2013, kiedy to paryski dom aukcyjny Delorme & Collin du Bocage usiłował sprzedać m.in. kompletny strój więźnia obozu zagłady Auschwitz.

 

Nie trzeba głębokiej znajomości polskiej historii, by zdawać sobie sprawę, jak bolesną raną dla polskiego narodu jest zbrodnia katyńska. Nie tylko w wymiarze indywidualnych tragedii, ale także katastrofy, w której Polska straciła ponad 20 tysięcy swoich obywateli o znacznym potencjale rozwojowym.

 

Wśród więzionych przez sowieckie władze w obozach w Starobielsku, Ostaszkowie i Kozielsku oficerów Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza i Policji Państwowej było wielu specjalistów z różnych dziedzin i zawodów. Tylko w ostatnim z wymienionych obozów wśród 4,5 tysiąca przetrzymywanych jeńców znalazło się 21 pracowników wyższych uczelni, około 300 lekarzy, po kilkuset inżynierów i nauczycieli, a także ponad stu dziennikarzy i literatów.

 

Utrata tej ważnej części społeczeństwa była tym bardziej dotkliwa, że było to grono osób na ogół życiowo doświadczonych, o silnym przywiązaniu do polskości oraz gotowych gorliwie pracować na jej rzecz. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że pomimo intensywnie prowadzonej akcji indoktrynacyjnej tylko nieliczni spośród ich grona (m.in. Zygmunt Berling, przyszły wykonawca politycznej woli Stalina) dali się przekonać do „dobrodziejstw” Związku Sowieckiego.    

 

Pomimo błyskawicznego opracowania przez sowieckie władze wytycznych dotyczących postępowania z polskimi jeńcami (pierwsze decyzje wydano już 18 września 1939 roku, drugiego dnia sowieckiego ataku na Polskę) wiele wskazuje na to, że przez pierwsze miesiące Kreml wstrzymywał się z ostateczną decyzją o ich losie. Co prawda 19 września 1939 roku kierujący sowiecką bezpieką Ławrientij Beria wydał rozkaz o powołaniu Zarządu do Spraw Jeńców Wojennych NKWD i nakazał utworzenie sieci obozów, jednak Stalin i jego najbliższe otoczenie uważnie obserwowało rozwój sytuacji w kontekście trwającego od 3 września 1939 roku konfliktu zbrojnego między III Rzeszą a Francją i Wielką Brytanią.

 

Z danych wywiadowczych Sowieci wiedzieli, że Hitler domagał się realizacji „Planu Żółtego" (uderzenia na Francję) już 30 października 1939 roku. Kategoryczny sprzeciw niemieckiej generalicji (zwłaszcza ówczesnego naczelnego dowódcy niemieckich wojsk lądowych feldmarszałka Walthera von Brauchitscha) doprowadził do znacznego opóźnienia tej operacji (ostatecznie rozpoczęto ją dopiero 10 maja 1940 roku). Kierownictwo sowieckie wyczekiwało rozwoju sytuacji, zwłaszcza że po 30 listopada 1939 roku atmosfera jeszcze bardziej się zagęściła.

  

To właśnie tego dnia ZSRS rozpoczął zbrojną agresję przeciwko Finlandii, co niemal doprowadziło do pełnowymiarowej wojny między Sowietami a Francją i Wielką Brytanią. We francuskim sztabie generalnym narodził się bowiem plan utworzenia korpusu interwencyjnego złożonego z co najmniej czterech dywizji, który miał wesprzeć zaciekle broniących się Finów. Plan ten nie został zrealizowany, ale w obliczu przecieków wywiadowczych Stalin najprawdopodobniej zamierzał wykorzystać przetrzymywanych polskich oficerów jako kartę przetargową. 

 

Sygnały do ewentualnych negocjacji dostrzegł zresztą już wcześniej. Według Piotra Soprunienki (funkcjonariusza NKWD odpowiedzialnego za logistykę sowieckiego mordu na polskich oficerach między innymi w Katyniu) późną jesienią 1939 roku niższych oficerów zamierzano wykorzystać przy budowie dróg i kolei, natomiast wyżsi oficerowie mieli stać się „argumentem" do wymuszenia na polskim rządzie na uchodźstwie (wówczas przebywającym we francuskim Angers) zgody na uznanie zaboru przez Sowietów Kresów Wschodnich.

 

Komunistyczny dyktator miał wówczas opierać się na raporcie dziennikarza Stefana Litauera, dostarczonym przez sowiecką ambasadę w Londynie. Podsumowano w nim rozmowę przeprowadzoną przez niego z przebywającym 16 listopada 1939 roku w brytyjskiej stolicy premierem i Naczelnym Wodzem generałem Władysławem Sikorskim. Wynikało z niej, że polski przywódca zdawał sobie sprawę z trudności w odzyskaniu tak zwanej granicy ryskiej (czyli Kresów Wschodnich) i dopuszczał możliwość trwałej utraty ich istotnej części (poza obszarami z większością polskiej ludności) na rzecz Związku Sowieckiego. W zamian za to powojenna Polska miała otrzymać terytorialną rekompensatę kosztem Niemiec (Prusy Wschodnie i Śląsk Opolski, a także obszar Wolnego Miasta Gdańska).

 

Mimo że nie znamy pełnego przebiegu tej rozmowy, można przypuszczać, że faktycznie taka była jej treść. W późniejszym okresie Sikorski kilkukrotnie powtórzył bowiem zawarte w raporcie Litauera stwierdzenia, wzbudzając przy tym graniczącą z wściekłością konsternację między innymi generała Władysława Andersa oraz jego podkomendnych, którzy w znacznej mierze pochodzili z Kresów Wschodnich.

 

Dla Stalina był to znak, że być może uda się z Sikorskim coś wynegocjować właśnie dzięki „zakładnikom” polskim oficerom z obozów w Kozielsku, Ostaszowie i Starobielsku. Zapewne z tego powodu 20 listopada 1939 roku zezwolił na korespondencję więźniów z ich rodzinami, która urwała się w marcu 1940 roku (na krótko przed rozpoczęciem mordowania polskich oficerów).

 

To właśnie z tego stosunkowo krótkiego okresu pochodzą zachowane listy, które współcześnie uznawane są za bezcenne artefakty. Nie tylko dlatego, że stanowią materialny ślad po bezwzględnie eksterminowanych ofiarach zbrodni katyńskiej, ale także z racji ich statusu jako świadectwa w czasach, gdy prawda o zbrodni katyńskiej była przez Sowietów i zależne od nich władze PRL konsekwentnie zakłamywana. Co gorsza, współcześni włodarze Federacji Rosyjskiej powrócili do tej kłamliwej narracji, chcąc ocieplić wizerunek Stalina i jego otoczenia.
 

Listy polskich oficerów wymordowanych przez NKWD pozostają ważnym świadectwem historii. W sytuacji, gdy prawda o Katyniu jest ponownie fałszowana przez specjalistów od totalitarnej propagandy, zyskują one nowy, współczesny wymiar. Trudno więc zgodzić się na to, by stały się towarem na aukcjach – są to przecież dokumenty kluczowe dla pamięci historycznej.

 

Dla spragnionych wiedzy: 

 

S. Kalbarczyk, W. Wasilewski, Zbrodnia katyńska, Nowe aspekty, Warszawa 2020

T. A. Kisielewski, Katyń. Zbrodnia i kłamstwo, Poznań 2008 

A. Paczkowski, Polacy pod obcą i własną przemocą w: Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, Dębogóra 2017