Losy polskich osadników przybyłych na Żuławy Wiślane po zakończeniu II wojny światowej to epopeja sama w sobie. Przybysze zmuszeni byli od podstaw wytworzyć warunki względnie normalnej egzystencji. Nie było to zadanie łatwe, bo ewakuujący się z tych obszarów Niemcy konsekwentnie stosowali taktykę spalonej ziemi. Zniszczono m.in. szczególnie istotną dla tego regionu infrastrukturę hydrotechniczną powodując zalanie tych obszarów.
Dzieła zniszczenia regionu dopełnili czerwonoarmiści, grabiąc co tylko wystawało ponad wodę. Mimo to, dzięki determinacji i wytrwałości osadników, osuszone ostatecznie pod koniec lat 40. XX w., Żuławy Wiślane nie tylko tętnią życiem, ale też okazały się przestrzenią formowania zrębów nowej tożsamości. Mimo że opartej na rodzinnych wspomnieniach i tradycjach, to jednak już odmienionej innymi uwarunkowaniami. Przybysze zmuszeni byli przecież odnaleźć się w nowej zupełnie przestrzeni, bo kto inny zajął ich przestrzeń rodzimą.
Nieprzypadkowo wspomniano o Żuławach Wiślanych, bo właśnie w tym rejonie w ubiegłą sobotę 27 września już po raz dwunasty fetowano Dzień Osadnika, święto szczególne, odbywające się z inicjatywy Stowarzyszenia Miłośników Nowego Dworu Gdańskiego-Klubu Nowodworskiego oraz Żuławskiego Parku Historycznego. Ta wyjątkowa lekcja historii zgromadziła zarówno lokalną społeczność, jak i pasjonatów rekonstrukcji historycznej (m.in. z Grupy Rekonstrukcji Historycznej Retrospekcja). Kreacje powstałe w oparciu o wzory z lat 40. ubiegłego wieku oraz zabytkowe pojazdy dodały temu przedsięwzięciu stosownej nastrojowości.
Wątkiem wiodącym tegorocznej odsłony Dnia Osadnika była szkoła, jedna z kluczowych instytucji porządkujących rzeczywistość i tym samym odgrywająca fundamentalną rolę w kultywowaniu dziedzictwa przodków oraz rozwoju polskości w nowych zupełnie warunkach. Rekonstrukcja przybycia osadników koleją wąskotorową, przemarsz uczestników imprezy ulicami Nowego Dworu Gdańskiego oraz złożenie kwiatów pod pomnikiem tych, którzy z zatopionej i zdewastowanej krainy uczynili urokliwą przestrzeń rozwojową to tylko ważniejsze momenty tego wydarzenia. Nie zabrakło ponadto poczęstunku na terenie Żuławskiego Parku Historycznego oraz oprawy muzycznej w wykonaniu Kapeli Osadniczej.
Żywa (by nie rzec, że wręcz żywiołowa!) lekcja historii na tle wspomnienia o wysiłku pierwszej generacji Żuławiaków okazała się równocześnie lekcją tożsamościową dla przyszłych pokoleń. Barwnym świadectwem kształtowania współczesnej tożsamości indywidulanej i zbiorowej w oparciu o często trudne, ale też i krzepiące doświadczenia przodków. Im więcej tego typu inicjatyw, tym bez cienia wątpliwości lepiej.