„Wyjazd Pamięci” – byliśmy tam, by oddać hołd Ofiarom
14 czerwca 2023 r. wyruszył z Poznania „Wyjazd Pamięci”. Celem wyprawy było upamiętnienie ofiar obozów koncentracyjnych Mauthausen, Gusen, Ebensee oraz Zamku Hartheim.

Organizatorem wyjazdu było Stowarzyszenie Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych oraz poznański oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Do Austrii pojechali również krewni pomordowanych więźniów, dzieci szkolne – laureaci konkursu „Sztafeta Pamięci. Losy mojej rodziny podczas II wojny światowej” oraz przedstawiciel Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego – dr Paweł Matwiejczuk.
Dnia kolejnego, marsz pamięci ruszył do Ebensee – filii KL Mauthausen. Pierwsi więźniowie trafili tu w listopadzie 1943 r. Po zagospodarowaniu terenu pod obóz (budowa baraków i ogrodzenia), zaczęto drążyć w pobliskiej górze tunele, w których łączna długość wynosiła ponad 7 kilometrów. W podziemnych halach ukryte były fabryki Luftwaffe.

Przez obóz przeszło ponad 27 tysięcy więźniów. Życie straciło w nim blisko 10 tysięcy ofiar w tym 2,5 tysiąca Polaków. Więźniowie ginęli z głodu, chłodu, chorób i wycieńczenia pracą ponad siły. Mordowani byli przez zwyrodniałą załogę SS i więźniów funkcyjnych. Szczególną nienawiścią do Polaków i Włochów (zdrajców III Rzeszy) pałał komendant obozu Otto Riemer. 6 maja 1945 r. Obóz, w którym przebywało ponad 18 tys. więźniów wyzwolili Amerykanie.
Kolejną destynacją wycieczki był obóz koncentracyjny Gusen. Wybudowany wiosną 1940 r., stał się miejscem eksterminacji polskich elit. W ramach Intelligenzaktion kierowano do Gusen działaczy politycznych i społecznych, nauczycieli, księży, ziemian, przedstawicieli wolnych zawodów. Gusen zaliczano do najgorszych kacetów w niemieckim systemie obozowym. Osławionym pierwszym komendantem Gusen był Karl Chmielewski – niemiecki zbrodniarz znany jako diabeł z Gusen. Obóz szybko się rozrastał, w 1944 r. pobudowano dwa nowe podobozy Gusen II (kryptonim Bergkristall) i Gusen III, których zadaniem było drążenie podziemnych hal i niewolnicza praca w wojskowych zakładach produkcyjnych. Przez obóz przeszło 70 tysięcy więźniów reprezentujących 28 narodowości. Piekła Gusen nie przeżyło 40 tysięcy ofiar. Z 35 tys. Polaków, straciło życie 27 tys. więźniów. Obóz został wyzwolony przez Amerykanów 5 maja 1945 r. Po wojnie obóz zajęli Sowieci. Rosjanie kontynuowali wydobycie granitu, niszcząc przy okazji poobozową infrastrukturę. Wysadzono lub zalano betonem większość wykutych w górach sztolni. Po wyjściu Sowietów, teren rozparcelowano i sprzedano, urządzając na terenie poobozowym osiedle domków jednorodzinnych.
17 sierpnia „Wyjazd Pamięci” dotarł do KL Mauthausen. Kolumna Biało-Czerwonych przemaszerowała przez obóz by upamiętnić ofiary „Kamiennego piekła”. Złożono kwiaty i zapalono znicze pod pomnikiem polskich ofiar i w krematorium. Obecnym nie było dane wejść na schody śmierci, zamknięte już od lat i zarastające zielem. Wszyscy dostali audioprzewodniki w języku polskim, ale na terenie miejsca pamięci daremnie szukać napisów czy informacji po polsku. Tam, gdzie był Obóz III jest teren prywatny. Na tej właśnie łące uczestnicy wycieczki zostawili różę z białoczerwoną wstążką.
Ostatnie chwile „Wyjazdu Pamięci” spędzono w miasteczku Mauthausen, gdzie dane nam było zobaczyć rzeźbę - sarenkę, stojącą naprzeciwko urzędu miasta. Została ona wykonana przez więźnia KL Gusen Stanisława Krzekotowskiego, który przeżył obóz. Krzekotowski wyrzeźbił ją na rozkaz komendanta KL Mauthausen Franza Ziereisa.
Sarenka stała w ogrodzie komendanta fabryki śmierci. Po wyzwoleniu obozu ogród zniszczono, a sarenkę zabrał Johann Prinz – syn Johanna Prinza, który jako austriacki więzień KL Gusen był kapo kamieniarzy i uczył Polaków do tego rzemiosła, traktując ich wyjątkowo przyzwoicie. Sarenka, otoczona numerami obozowymi ofiar Zamku Hartheim, była logotypem tegorocznego Wyjazdu Pamięci. Obok sarenki znajdują się kamienne misy - umywalnie, zabrane z bloków więźniarskich Mauthausen.
Jeszcze kilka lat temu służyły jako kwietniki. Dziś nie ma w nich ziemi i kwiatów, a warunki atmosferyczne powodują ich erozję. Niestety władze miasteczka, mimo monitów, nie kwapią się umieścić umywalni z powrotem w obozie.